poniedziałek, 10 października 2011

Sztuka zadawania właściwych pytań

Umysł, kiedy nie ma się czym zająć zaczyna dryfować bezwiednie po falach myśli. Każdy z nas to zna. W jednej chwili uważnie kroimy pomidora - żeby po chwili zamienić się w superbohatera ratującego kogoś z tarapatów. Takie wyskoki zdarzają się przez cały czas w ciągu całego dnia (i nie tylko).

Nie jesteśmy świadomi samego momentu utraty uważności, tylko w pewnym momencie orientujemy się w sytuacji - zauważamy, że tkwimy w samym środku ciągu myślowego, który bezwiednie nas pochłonął i to jest moment odzyskania uważności.

Zwykliśmy takie momenty traktować w mniej więcej - "kurde, znowu gdzieś odpłynąłem" - taki sposób. To złe podejście. Każdy moment odzyskania uważności jest sukcesem i tak należy to traktować. Jeżeli będziemy pilnować uważności to będzie się pojawiało coraz więcej takich momentów a to już znak przeobrażenia szkodliwych nawyków umysłu.


Dlaczego utrzymanie uważności przez cały czas jest takie trudne, dlaczego odpływamy i jak to można zmienić?


Umysł zaczyna błądzić kiedy nie ma się czym zająć.
Kiedy robimy coś wymagającego naszej uwagi i skupienia umysł jest tym całkowicie pochłonięty. Koncentracja skupiona jest na zadaniu, a uważność jest świadoma wszystkich ruchów i zamiarów. Jest tylko "robienie".

Podczas mniej wymagających prac, takich jak zmywanie naczyń lub zamiatanie kurzu mamy tendencje do działania na autopilocie. Mechanicznie wykonujemy czynności a umysł nie mając czym się zająć zaczyna błądzić. W takich właśnie momentach powinniśmy szczególnie pilnować uważności, gdyż jest to wspaniała okazja do jej ćwiczenia, jednak niestety bardzo często te okazje marnotrawimy.

Tutaj wchodzi sztuka zadawania właściwych pytań.




Bądźmy świadomi pozycji naszego ciała.
Zadawajmy sobie pytania: Jak stoimy, jak trzymamy talerz, jakie ruchy wykonujemy, gdzie w ciele występują jakieś napięcia, gdzie znajduje się środek ciężkości. Bądźmy świadomi oddechu, zadajmy sobie pytanie czy oddech współgra z naszymi ruchami i w jaki sposób.

To jest właśnie esencja doświadczenia, której tak rzadko jesteśmy świadomi. Jeżeli sumiennie będzie się praktykowało w taki sposób człowiek może się poczuć jakby robił coś dosłownie po raz pierwszy raz w życiu np. zmywał te non stop brudne naczynia :)


Drobna uwaga: na pytania nie odpowiadamy sobie oczywiście myślami - "stoję na lewej i prawej stopie, lekko pochylony do przodu, opierając biodra o krawędź zlewu".
Pytania zadajemy i zostawiamy umysłowi, aby miał z czym pracować. Umysł będzie zainteresowany i uważność będzie łatwiejsza do utrzymania. Odpowiedzi przyjdą same w doświadczeniu - dosłownie je poczujemy, zobaczymy. Bez słów.

Jednym z momentów, w którym umysł potrafi zaszaleć jest moment popołudniowej drzemki lub kiedy udajemy się na spoczynek.
Kładziemy się do łóżka, okrywamy kołderką, zamykamy oczy i …no właśnie. Puszczamy lejce uważności, którą staraliśmy się skrupulatnie kultywować przez cały dzień. Uważamy, że nie ma już nic do roboty, umysł więc zaczyna sobie wesoło hasać jak młoda antylopa.

To jest dobry moment na zadanie sobie pytania: "Czy można utrzymać uważność do momentu usnięcia?"
Umysł będzie miał zadanie i nie pozwoli sobie na bezcelowe odpływanie.

Musimy nieustannie badać doświadczenie. Jeżeli chcemy się uwolnić musimy zrozumieć dlaczego zachowujemy się tak a nie inaczej w określonych sytuacjach, dlaczego i jakie przyczyny wywołują określone stany umysłu, określone uczucia, odczucia czy emocje. Jeżeli chcemy się uwolnić, nie możemy pozwolić sobie na ignorancję. Musimy być jak naukowcy, którzy non stop badają naturę swojego umysłu. Dlatego siedząc na przykład na ławce lub w czasie sesji medytacyjnej zadawajmy sobie pytania: "w jaki sposób myśli oddziaływają na samopoczucie i na odwrót", "jaka jest różnica pomiędzy byciem świadomym myśli a myśleniem", "jaka jest różnica pomiędzy świadomością a nieświadomością", "jak działa świadomość" ..

Za młodu wmawiano nam, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. W tym przypadku - ciekawość to pierwszy stopień do wolności.

13 komentarzy:

  1. Ciekawe...
    Tylko że ty głosisz brak ja. Kto ma więc być uważny?
    Jeśli nie istnieje, nie mam wpływu na to co się ze mną dzieje, to w jaki sposób mogę włączać-wyłączać uważność?

    Po za tym przypomina mi to ćwiczenia fizyczne. Ćwiczysz umysł żeby został przebudzony. To ile czasu mam ćwiczyć aby łaskawie przebudzenie przyszło?

    Piotrek

    OdpowiedzUsuń
  2. Sęk w tym, bardzo twardy do zauważenia sęk - że nikt nie jest uważny.

    Jest uważność lub brak uważności.

    Pojawia się myśl, która generuje następną myśl, następuje odpłynięcie w myślach, następuje zauważenie odpłynięcia w myślach, pojawia się subtelne uczucie gniewu z powodu odpłynięcia, pojawia się myśl dotycząca gniewu itd itd.

    To wszystko się wydarza, tak jak całe życie we wszechświecie.

    Umysł pracuje w sposób nawykowy.
    Przez całe życie umysł nabawił się wielu szkodliwych nawyków. Ciągłe komentowanie, ocenianie, pragnienie, odrzucanie, przywiązywanie się (w tym do wiary w osobowe 'ja') itp. Nawyki te prędzej czy później prowadzą do cierpienia człowieka.

    Człowiek na pewnym etapie czuje, że coś jest nie tak i zaczyna poszukiwanie. Spotyka się z różnego rodzaju naukami duchowymi, zaczyna praktykować. Kiedy praktykuje staje się uważny, zaczyna zauważać wszystkie nawyki umysłu, których do tej pory nie był nawet świadomy. Zaczyna rozumieć konsekwencje tych nawyków, zaczyna dostrzegać naturę swoich myśli, nietrwałość wszelkich zjawisk, zaczyna powoli dostrzegać naturę rzeczywistości.

    Widząc i rozumiejąc to wszystko umysł wytwarza w sobie motywacje oraz chęć do wykorzenienia szkodliwych nawyków umysłu, do zastąpienia ich nawykami przynoszącymi korzyść.

    W ten właśnie sposób człowiek zaczyna być coraz bardziej świadomy i tak się to wszystko toczy.

    Kluczem do zrozumienia tego wszystkiego jest zrealizowanie doktryny braku-ja (buddyjska doktryna 'anatta'). Bez właściwego zrozumienia praktyka ciągle będzie zbaczać z właściwego toru i zamiast prowadzić do wolności prowadzić będzie do pomieszania.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za odpowiedź.
    Rozumiem że doktryna (rozpoznanie) braku-ja ułatwia uważność ponieważ cześć myśli związanych z utożsamianiem się odpływa.
    Niepokoi mnie jednak coś innego. Aby zauważyć brak-ja potrzeba mieć jakiś poziom uważności i trzeba się z tą doktryną spotkać. Co z ludźmi którzy nigdy nie trafili i nie trafią na bezlitosną prawdę ani w żaden inny sposób nie wpadną na tą myśl?

    Nie odpowiedziałeś na moje pytanie:
    "w jaki sposób mogę włączać-wyłączać uważność?" :)
    odpowiem sobie sam
    nie istnieje taki sposób
    A skoro nie istnieje to jaki sens ma jakiekolwiek poszukiwania? Wszystko dzieje się samo, przebudzenie, pozbywanie się nawyków , zrozumienie sensu życia itd.
    Po co szukać ?

    OdpowiedzUsuń
  4. ---------------------------
    Niepokoi mnie jednak coś innego. Aby zauważyć brak-ja potrzeba mieć jakiś poziom uważności i trzeba się z tą doktryną spotkać. Co z ludźmi którzy nigdy nie trafili i nie trafią na bezlitosną prawdę ani w żaden inny sposób nie wpadną na tą myśl?
    --------------------------

    Aby zauważyć brak-ja nie trzeba mieć szczególnie wypracowanego poziomu uważności.
    Zauważenie tego to kwestia szczerego wobec siebie spojrzenia na otaczającą rzeczywistość. Szczerego spojrzenia na przejawiające się w doświadczeniu zjawiska - myślenie, świadomość, kierowanie uwagą, bodźce i reakcje na nie, zmysły i wreszcie na to co nazywasz 'sobą' - 'ja'.

    Nie trzeba być wyćwiczonym w uważności czy super inteligentnym żeby to dostrzec. Trzeba być szczerym i patrzeć bez względu na emocje i uczucie jakie to w człowieku wywołuje, co wymaga trochę odwagi (może się to wiązać ze strachem przed utratą tożsamości).

    Zapewne są ludzie, którzy doszli do tego sami, bez żadnych nauczycieli czy nauk, jednak podejrzewam, że takich ludzi jest niewielu.

    Rozejrzyj się dookoła. Pytasz co z ludźmi, którzy nigdy nie trafili i nie trafią na takie nauki. Żyjesz pośród nich każdego dnia. Ludzie Ci niepotrzebnie targani przez emocje, kierujący się egotycznymi pobudkami, obrażający się kiedy poczują się urażeni, broniący nieskazitelnego we własnym przekonaniu obrazu siebie, żyjący przez to wszystko w niepotrzebnym stresie, raz szczęśliwi, raz smutni i pomieszani, szukający sensu i celu. Jesteśmy ludźmi znamy to z własnego doświadczenia.

    Większość nie zatrzymuje się i nie zastanawia nawet nad tym wszystkim i dlatego większość będzie żyła tak jak do tej pory do samego końca. Większość nawet nie chce słuchać takich nauk.
    Zmiana nie będzie natychmiastowa. Tak jak zmiana szkodliwych nawyków umysłu wymaga czasu, tak samo rozwój świadomości całej ludzkości będzie tego czasu wymagał. Będzie to bardzo długi proces, jednak to już się dzieje. Ludzie się powoli budzą i przecierając oczy, patrząc na rzeczywistość taką jaka jest naturalnie zaczynają budzić innych.

    -------------------------
    Nie odpowiedziałeś na moje pytanie:
    "w jaki sposób mogę włączać-wyłączać uważność?" :)
    -------------------------

    Po prostu ćwicz. Staraj się być świadomym tego co się wydarza. Na początku będzie to bardzo trudne, będziesz nieświadomie odpływał w myślach, z czasem, jeżeli będziesz wytrwale praktykował uważność będzie obecna coraz częściej i dłużej. Poczytaj o medytacji Vipassana. W internecie znajdziesz darmową książkę: "Medytacja Vipassana w prostych słowach", która wyczerpująco i praktycznie przedstawia ideę tej medytacji i która przygotuje Cię do praktyki, oczywiście jeżeli będziesz nią zainteresowany.

    OdpowiedzUsuń
  5. --------------------------
    A skoro nie istnieje to jaki sens ma jakiekolwiek poszukiwania? Wszystko dzieje się samo, przebudzenie, pozbywanie się nawyków , zrozumienie sensu życia itd.
    Po co szukać ?
    --------------------------

    Nie istnieje to co nazywasz 'ja'.

    Istnieje za to całe istnienie.
    Wspaniałe życie w całej bogatej palecie różnorodności, które manifestuje się w każdej chwili, którego ludzie zdają się wcale nie dostrzegać. Zastanów się przez chwilę jakie to cudowne, że w ogóle oddychasz, że jest wszystko a nie nic, że to wszystko działa w tak idealny sposób. Są emocje, myśli, kolory, formy, wiatr, deszcz, słońce i to wszystko jest przejawem Życia.

    Ludzie zamiast żyć w spokoju cierpią przez swoją niewiedzę. Po to się szuka prawdy - żeby móc uwolnić się od bezsensownego cierpienia i móc w końcu zacząć żyć w pełni.

    Nie ma wolnej woli, ale też nie ma determinizmu. Droga środka. Gdyby wszystko było zdeterminowane pozostałoby siąść na dupie i czekać na koniec.

    Zrozum prawo przyczyny i skutku i współzależnego powstawania. Kiedy jesteś smutny cały świat wydaje się być smutny. Kiedy jesteś wesoły, cały świat jest wesoły wraz z Tobą. Dlaczego jest smutek? Dlaczego jest szczęście? Kiedy umysł zdobędzie kilka wglądów w naturę rzeczywistości, kiedy zacznie rozpoznawać przyczyny i skutki, kiedy zacznie rozpoznawać swoją własną naturę sam będzie garnął się do praktyki.


    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś kręcisz ;)

    Jeśli nie ma determinizmu to wskaż coś na co masz wpływ

    OdpowiedzUsuń
  7. http://www.berzinarchives.com/web/x/nav/group.html_1062754907.html

    zwłaszcza session two

    OdpowiedzUsuń
  8. Przyjrzę się temu.
    Dziękuję za Twój poświęcony czas.

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja dziękuję za zainteresowanie blogiem i tematem ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj, z fascynacją od kilku dni czytam Twojego bloga. Interesuję się tym tematem Iluzji od jakiego roku. Wiesz Tony Persons, Tolle, UJ, Cezar.... itd. Lecz mam problem z uwolnieniem się od tej iluzji JA na dłużej. Medytowałam kilka lat, analizowałam książki Osho, gdyż jego praktyki do mnie super docierały. Miałam kilka razy zerwanie z iluzją, ale to trwało tylko przez chwilę. Bardzo chcę bo jestem na to otwarta, a to się oddala. Czy możesz mi to wytłumaczyć. Dlaczego im więcej wiem, im bardziej ufam to to mnie blokuje. Wiem tak wiele o sobie ale wciąż za moło, żeby się uwolnić.

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej, przyjrzyj się szczerze i bezpośrednio temu-co-chce-się-uwolnić. Czym to jest kiedy na to patrzysz? W jaki sposób przejawia się w doświadczeniu? :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziękuję za odpowiedź. Byłam szczera wobec tego co chciało się uwolnić, patrzyłam na to z przerażeniem, doświadczalnie poznało to - TO. Nie chcę pisać co TO było. Ale jestem pewna że to jest to. Rozpoznanie tego zaczęło się od wypierania, potem ściśnięcia, potem przerażenia, potem jeszcze wiele tego było, aż puściło TO. Od tamtego momentu kiedy umysł coś chce podziałać, mówię przyjrzyj się temu co chce się uwolnić. Wiem Robert co to jest. Ale zostaje jedno ale (takie na zapas) - Teraz jest uważność, przyjemność w każdym ruchu, słowie,czynie. Obraz jest czysty, jest tylko to co jest. A jak zniknie to co wtedy? To od nowa mam przyglądać się, być szczerą, a skąd będę wiedziała na co mam patrzeć? Bo teraz to co powiedziałeś uwolniło to, a samo na to nie wpadło. Tzn. myśli i słowa o tym były, ale nie było to na poziomie świadomości, wglądu.
    Ktoś powiedział, nie wiem kto - że myśli kreują myślącego. A nas nie ma, gdy postanawiasz to zatrzymać rozpoczyna się badanie. Ten który chce zobaczyć tą iluzję sam jest iluzją. Więc JA nigdy tego nie zrozumie, bo to się dzieje w trakcie nieobecności.
    Usilnie chcę to ogarnąć. Dziś się zatrzymało. Ale pewnie jutro będzie kolejna gra emocji:). Najzabawniejsze jest to że zawsze to jest niespodzianka, pełne zaskoczenie, co mózg sobie tym razem wkręci:). Chcę Ci podziękować za uwagę, bo uważam, że samo skierowanie uwagi do konkretnej osoby, jest takim malutkim "budzeniem" tej osoby.Dziękuję. Monika

    OdpowiedzUsuń
  13. ------------------
    Teraz jest uważność, przyjemność w każdym ruchu, słowie,czynie. Obraz jest czysty, jest tylko to co jest. A jak zniknie to co wtedy? To od nowa mam przyglądać się, być szczerą, a skąd będę wiedziała na co mam patrzeć?
    -------------------

    Mogą pojawiać się różnego rodzaju myśli i towarzyszące im uczucia - ale one w taki właśnie sposób działają - pojawiają się i znikają - jak ślady pisania patykiem po wodzie.

    Dlatego warto przyjrzeć się poczuciu kontroli. To złudne wrażenie, że możemy kontrolować na co patrzymy albo co pomyślimy w danej chwili nakręca kołowrotek myśli i jak to ładnie nazwałaś "grę emocji".

    ---------
    Ten który chce zobaczyć tą iluzję sam jest iluzją. Więc JA nigdy tego nie zrozumie, bo to się dzieje w trakcie nieobecności.
    ----------

    :)

    -----------
    Usilnie chcę to ogarnąć.
    -----------

    To znowu kolejna, samopowstająca myśl. Nie Ty :)

    Nie ma nic do ogarniania - jedynie myśli twierdzą, że jest inaczej, popatrz:

    Zauważ, że to co widziane, słyszane itd. JUŻ przejawia się bezwysiłkowo w świadomej przestrzeni doświadczenia. Już jest słyszenie, już jest widzenie, już jest czucie, pojawiające się i znikające myśli, uczucia i wrażenia. Trzeba coś robić żeby było widzenie? Trzeba coś robić żeby było słyszenie? Trzeba coś robić, żeby była świadomość tego co dookoła? Wszystko już się wydarza! Uczucie że czegoś brakuje, że coś trzeba ogarnąć jest również jedynie przejawiającym się uczuciem i niczym więcej. ;)

    Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń