wtorek, 2 października 2012

Stosowanie nauk do swojego życia i doświadczenia


Niewykorzystana wiedza przypomina mapę. Może wskazać nam drogę i przekazać wiele pożytecznych informacji, ale donikąd za nas nie pójdzie. Zrozumienie drogi jest więc dopiero pierwszym krokiem. 
 Lama Ole Nydahl


Mamy to szczęście, że w dzisiejszych czasach posiadamy dostęp do wielu nauk - książek, publikacji czy chociażby tekstów w internecie. Teksty różnych tradycji wschodnich jak i zachodnich na wyciągnięcie ręki, pozwalające zgłębiać naturę naszego umysłu i doświadczenia. Oczywiście trzeba poświęcić trochę czasu żeby wśród oceanu tekstów, które przeważnie odzwierciedlają jedynie wyobraźnię i myślenie życzeniowe autorów odnaleźć coś wartościowego. W końcu jednak trafiamy na złoto ... i co dalej?

Niestety przeważnie kończy się to w ten sposób, że czytamy coś od deski do deski, z zapartym tchem, myślimy - „o jejku, ale fajnie, ale wspaniale, naprawdę to ze mną rezonuje” i właściwie na tym kończy się nasze spotkanie z wiedzą, której tak długo poszukiwaliśmy. Wracamy do swoich obowiązków, a to co przeczytaliśmy zostaje jedynie w sferze koncepcji. Rozbudowujemy nasz model postrzegania rzeczywistości o fragmenty tekstu, które szczególnie zapadły nam w pamięć, spodobały się. Podczas rozmowy ze znajomymi będziemy mogli powiedzieć, że „jesteśmy niezrodzoną
Przestrzenią” albo, że „natura wszystkich zjawisk jest pusta” kompletnie nie rozumiejąc co to oznacza w praktyce.

Bo jak to, że jestem „wszechogarniającą przestrzenią” ma się do tego, że dzisiaj strasznie zdenerwowałem się na znajomego?
Jak to, że „wszystko ma pustą naturę” ma się do tego, że ciągle boję się nie wiadomo czego?
Jak to, że „ "ja" jest jedynie iluzją” ma się do tego, że nadal ciągle MI czegoś brakuje?

Mamy tendencję do „duchowej masturbacji”. Lubimy pławić się we wzniosłych, metafizycznych koncepcjach, połykać kolejne książki i dyskutować na abstrakcyjne tematy. Dzięki temu czujemy się lepiej, czujemy się duchowymi podróżnikami, którzy wiedzą więcej niż przeciętny, szary człowieczek, którego umysł oscyluje jedynie przy nudnych, przyziemnych sprawach. Wystarczy porozglądać się po polskich forach traktujących o tematach metafizycznych, żeby przekonać się, że ludzie z pozoru otwarci budują w okół siebie światy z cegieł myśli i koncepcji, w które wierzą z takim zaparciem, że jakiekolwiek zdanie nie wpasowujące się „prawidłowy” model spotyka się z oszczerstwem, oszczekaniem lub podobną reakcją. Moimi faworytami są, toczący ze wszystkimi w okół wojny ludzie ze stopkami typu „Wszyscy jesteśmy jednością” :D Zapominamy o tym, że prawda broni się sama [KLIK].

Zamiast sprawdzać czy faktycznie jest tak jak czytamy, weryfikować to w doświadczeniu, mamy zwyczaj wierzyć w to, że jest tak jest i już. Podoba mi się to co przeczytałem, więc tak jest. Tak powiedział guru, więc tak jest. Tak myślę - więc tak jest. Nawet jeżeli nie do końca to rozumiem, to tak musi być. Nie wiem o co chodzi, ale brzmi bardzo ładnie i pozytywnie więc tak jest :)

Nie czarujmy się. Jeżeli nie weryfikujemy tego co przeczytamy w doświadczeniu, to nawet najświętsze i najbardziej wartościowe teksty będą jedynie zbiorem liter na kartce papieru, będą bezużyteczne. Dopóki sami nie stajemy się tym o czym czytamy, to tekst taki pozostaje jedynie bajką człowieka ze śmieszną brodą (albo bez brody). Lepiej urzeczywistnić jedną naukę niż przeczytać 1000 nauk i pozostawić je w sferze dyskursywnego umysłu, sferze koncepcji.

Dlatego podczas zgłębiania takich nauk powinniśmy non stop pytać się: „Jak to się ma do mojego doświadczenia?”, „W jaki sposób sprawdza się to w praktyce?”, „Co to właściwie w praktyce oznacza?”, „W jaki sposób tego doświadczam?”.

Należy pamiętać, że w słowach i koncepcjach odnajdziemy jedynie słowa i koncepcje. W świecie myśli odnajdziemy tylko myśli. Słowa są tylko wskaźnikami, drogowskazami, palcem wskazującym na księżyc. Patrzmy na księżyc, nie na palec.


4 komentarze:

  1. "Lepiej urzeczywistnić jedną naukę niż przeczytać 1000 nauk i pozostawić je w sferze dyskursywnego umysłu, sferze koncepcji."

    Mam pewne wątpliwości - jesteśmy uformowani by myśleć w określony sposób i najlepszy tekst, wykład czy nawet trening tego nie zmieni, ponieważ połączenia między neuronami istnieją fizycznie. Nie każdy pod wpływem tekstu czy filmika z youtube przeżyje wstrząs mogący dokonać trwałej zmiany w mózgu. Niektórzy potrzebują oswajać się z nowymi koncepcjami, 'przeprogramować'.

    Są czuciowcy-zmysłowcy, dla których ten sposób (pełna praktyka wybranej drogi) jest lepszy, ale myśliciel-oceniacz będzie miał z tym problem. Dla niego skuteczniej jest przyswoić 1000 teorii, każdej próbkować, wyciągać część wspólną - esencję.

    Miałem okres, w którym próbowałem 'pokonać' myśliciela w głowie, który nie dawał żyć. Ale się z nim pogodziłem, bo to jednak umysł dzięki ogromnym zdolnościom kojarzenia informacji pozwala wyciągać wnioski.

    Ostatnio mnie olśniło - dotychczas praktykowałem prostą technikę, którą niedawno opisałeś - kiedy pojawiały się nieprzyjemne myśli, obserwowałem. Ich wpływ szybko zanikał, a organizm powracał w stan normalności (braku nieprzyjemnych stanów). Jednak pare dni temu takie coś nie miało miejsca - nieprzyjemne stany stresowe pulsowały. - Co jest? - myślę. Myśli przejmują ster. Ale wtedy zdałem sobie sprawę, że bardzo dużo pracowałem i organizm jest zmęczony, a nieprzyjemne stany, które brałem za stres, to zwyczajne zmęczenie i przeciążenie umysłu, który pracował na pełnych obrotach. Myśli, które się pojawiały, były tylko efektem zmęczenia - to nie one powodowały stres, ale stres powodował, że uwaga kierowała się ku nim.

    Pojąłem, że sprzężenie działa w obu kierunkach - do niedawna często piłem piwo, po którym smutne myśli odchodziły. Proste - organizm wpadał w stan relaksacji i pojawiały się myśli skojarzone z takim stanem. Jakieś plany, marzenia, wizje przyrody, przygód, filmów, gier itp. A gdy organizm czuje się źle przypływają myśli kojarzone z lękami, nieprzyjemnościami.

    Nie wiem czy ten aspekt jest rzadziej przywoływany w naukach duchowych, czy po prostu nie zwracałem na niego uwagi, tak jak nie widzi się marki samochodu na ulicach, dopóki się go nie kupi. Zauważyłem jednak, że koncept "myślenie o sytuacjach nieprzyjemnych powoduje nieprzyjemne stany w ciele; obserwuj wówczas te myśli, nie poddawaj im się, ani nie przeciwstawiaj" przesłonił część prawdy. Czasem lepiej pobiegać, zjeść świeży owoc, a po wysiłku nawodnić ciało browarkiem, wówczas ono się odwdzięczy.

    Pozdro

    PS Dałoby się wyłączyć te captcha? Ciężko na niektórych kompach przebrnąć przez te zasieki sprawdzające, czy nie jestem botem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację i tak naprawdę piszemy o tym samym. :)

    "Lepiej urzeczywistnić jedną naukę niż przeczytać 1000 nauk i pozostawić je w sferze dyskursywnego umysłu, sferze koncepcji."

    ""Nie każdy pod wpływem tekstu czy filmika z youtube przeżyje wstrząs mogący dokonać trwałej zmiany w mózgu. Niektórzy potrzebują oswajać się z nowymi koncepcjami, 'przeprogramować'.

    Są czuciowcy-zmysłowcy, dla których ten sposób (pełna praktyka wybranej drogi) jest lepszy, ale myśliciel-oceniacz będzie miał z tym problem. Dla niego skuteczniej jest przyswoić 1000 teorii, każdej próbkować, wyciągać część wspólną - esencję.""

    Nie chodziło mi tutaj o czas w jakim realizujemy jakąś naukę ale właśnie o wysiłek jaki powinno włożyć się w "wyciągnięcie esencji" i odniesienie jej do swojego życia. Poprzez pozostawienie nauki w sferze koncepcji mam na myśli przyswojenie jej i tyle - koniec. Poprzez próbę jej urzeczywistnienia mam na myśli wysiłek włożony w to, aby odnieść to co czytamy do swojego doświadczenia czyli to co spowoduje fizyczne przebudowanie struktur neuronowych i odczuwalną zmianę w postrzeganiu. I faktycznie, nie ma znaczenia czy zajmie to komuś tydzień czy rok :)

    Co do drugiej części to też racja. Mocne oddziaływanie ciała na umysł można intensywnie odczuć podczas, jak napisałeś zmęczenia oraz (może nawet mocniej) podczas choroby. Wtedy ma się czasem takie kiełbie we łbie, że hoho :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za captchę.

    PS Słucham te świerszcze, wciąż i wciąż i wyjść z podziwu nie mogę.

    OdpowiedzUsuń